W lipcu 2013 r. do schroniska trafił pies w rażącym zaniedbaniu, większość powierzchni ciała ma pozbawioną sierści. Prawdopodobnie ma uczulenie na pchły. W dodatku ma szczątki ogona, możemy jedynie przypuszczać, że został odgryziony przez innego psa.
Jest też bardzo wychudzony.
W lesie, nieopodal zabudowań wiejskich, został znaleziony pies. Leżał pod jednym z drzew - zwinięty w kłębek. Mężczyzna- osoba duchowna, który go zauważył przeraził się jego widokiem. Pies był skrajnie wychudzony, widoczne były wyraźne oznaki chorobowe skóry, dało się wyczuć potworny odór. Mężczyzna nigdy nie widział tak obolałego zwierzęcia i nie wiedział jak mu pomóc, dlatego też szybko udał się do domu, włączył komputer i wyszukał nasze Stowarzyszenie. W rozmowie telefonicznej poprosiliśmy aby psa z lasu zabrać i umieścić w pomieszczeniu zamkniętym, w tym przypadku - w garażu. Prosiliśmy również o niedawanie mu pożywienia celem uniknięcia skrętu żołądka. My natomiast uruchomiliśmy maszynę biurokratyczną pod nazwą URZĄD GMINY.Ta bowiem powinna zająć się psem - zgodnie z obowiązkiem, jakie nakłada na gminę Ustawa o Ochronie Zwierząt. Po czterech godzinach, późnym wieczorem, przyjechał pracownik miejscowej „bazy”, który chciał zabrać psa do betonowego kojca, gdzie w nieocieplanej budzie raz na jakiś czas wymienia się siano. Nie wyraził on woli zbadania psa przez weterynarza! Ten pies naprawdę potrzebował pomocy, ale nie takiej!
Następnego dnia rano nasz inspektor podjął interwencję. Udał się na miejsce w celu zabrania zwierzęcia. Po przyjeździe wyprowadził psa z garażu i zapinając mu smycz wydał komendę szukaj. O dziwo, pies zareagował i ruszył przed siebie, ale po przejściu kilkuset metrów zatrzymał się przed bramą pobliskiego cmentarza pokręcił się trochę nosem węsząc ziemię i usiadł, a dokładnie – położył się! Zachowanie psa było jednoznaczne- to w tym miejscu zaczęło się jego nowe życie. Czy został porzucony ? Czy też jego pan leży na tym cmentarzu? Tego się nie dowiemy, ale od dzisiaj piszemy jego historię. Daliśmy mu na imię Karat..
Mieszkanka Rzeszowa zwróciła się do nas o pomoc dla znalezionego przez nią, wygłodniałego, bezdomnego psa, którego znalazła w miejscowości Chotyniec i o fakcie tym natychmiast powiadomiła Urząd Gminy Radymno- w nadziei na pomoc. Jakież było jej zdziwienie, kiedy urzędnik odpowiedzialny na terenie gminy za zorganizowanie opieki bezdomnym, rannym , skrzywdzonym przez człowieka zwierzętom polecił jej nakarmić psa i sobie go wziąć!!!.
Ręce opadają! …., samorządy mając ustawowy obowiązek opieki, lekceważą go. Taka sytuacja ma miejsce w niejednej gminie i to bulwersuje nas wszystkich.
Wspomniany wyżej pies-mocno wychudzony, w wieku ok. 5-7 lat ma wyraźne rany (po pogryzieniu) w okolicach głowy. Badanie krwi wykazało 23 tys leukocytów, co wskazuje na silny stan zapalny całego organizmu. Zwierzęciu zostały podane antybiotyki oraz kroplówki wraz z witaminami, a także leki wątrobowe. Pies karmiony jest pięć razy dziennie- małymi porcjami. W jego kale wyraźnie widać, że ostatnio odżywiał się jedynie żwirem!
Posiada on tatuaż w uchu ( nietypowy), jest psem bardzo karnym.