Zwierzaki na wsi
Ci co mieszkają na wsi wiedzą najlepiej jak wgląda tutaj los zwierząt. Choć może nie zawsze zwracają na to uwagę… Trzeba przyznać jednak, że świadomość ludności wiejskiej jest coraz większa, świadomość tego, że zwierzę potrzebuje pewnych warunków do życia, a właściciel jest odpowiedzialny za jego los – tutaj jednak odpowiedzialność ogranicza się głównie do odpowiedzialności za to, by zwierzak kogoś nie pogryzł, bo za to grozi kara.
Mieszkam na wsi już rok, ale wyrastam z miasta i tak jak wieś z chłopa nie chce wyleźć, tak miasto ze mnie pewnie też nie… Moje spojrzenie na los zwierząt jest wciąż takie samo jak było. Widzę, ale zaczynam coraz bardziej to wszystko wokół akceptować. Powszechnie mówi się przede wszystkim o psach na za krótkich łańcuchach, ale… problem psów na łańcuchach to „mały” – no może jeden z wielu innych problemów, występujących na polskiej wsi.
Agresja
Problem biegających luzem psów starają się rozwiązać władze gminy wlepiając mandaty. Bo psy stanowią zagrożenie przede wszystkim dla ludzi – atakują. Małe kundelki i duże psy – wszystkie atakują - i to jest problem nr jeden. Dlaczego te psy są takie agresywne? Potrafią skoczyć nawet na „swojego”. I wcale to nie są odosobnione przypadki. Zrobiłam eksperyment. Jak tu przyjechałam wszystkie psy na mnie szczekały, podbiegały do płotów lub do mnie i biegały wokół ujadając. Przystanęłam i jak zwykle zagadałam spokojnie. Jakież było zdziwienie w psich oczach…. Uszłam parę kroków , znów przystanęłam – nie odganiałam, tylko mówiłam. Niektóre sobie poszły, inne patrzyły na mnie ze zdziwieniem. Dziś nie szczekają, a kilka z nich łazi za mną, przez co miewam problemy, np. z wejściem do sklepu .
Kalectwo
Dlaczego wiejskie psy (i koty) mają tle urazów? Ileż jest kulejących zwierzaków – to pewno efekt różnych wypadków – tez agresji właścicieli (!). Kierujący samochodami starają się uważać na zwierzęta, ale czasami jest trudno je wyminąć. Kilka dni temu byłam świadkiem rozmowy kierowcy busa z pasażerką na temat szczeniaka, który ciągle wchodzi pod koła. „On taki jest, ale ładny to go szkoda (rozjechać – w domyśle)”. Kierowca poczekał aż psina wylezie spod auta. Ilu jeszcze będzie czekało?
Kiedyś starsza pani (po 70 – tce) przyznała, że rzuciła siekierą w kota „bo się zdenerwowała, a jak ma nerwy to już tak ma”. Pani karmi stadko kotów, ma też zawsze jakieś ptactwo, chętnie wszystkim wokoło pomaga, jest bardzo pracowita jak na swój wiek. Ale co jej odpowiedzieć na takie wyznanie? Być może zapomni o tym co mówiła. Oczywiście od razu zapytałam jak to tak? Nie można tak robić! Przecież nawet kierowca musi zatrzymać się, gdy potrąci zwierzę , za to są kary. Inna osoba zapytała, czy zabiła kota. Odpowiedziała, że nie, po czym dodała, że trochę sobie pocierpi i zdechnie.
Najwięcej jednak jest psów mających urazy oczu. Wybite, okaleczone, ropiejące oczy to przypadłość prawie każdego wiejskiego kundelka. No a kleszczami, czy pchłami na zwierzęcych grzbietach to już chyba nikt się nie przejmuje. Kleszcze ludzie lubią liczyć, bo liczby te są imponujące.
Budy
Zobaczyć psią budę na wsi to sztuka, a porządną budę to jeszcze większa. Tutaj psy zwykle siedzą w stodołach. Nie ma mowy o ociepleniu, czy nawet nieprzeciekającym dachu. Przecież mają dobrze, wewnątrz jest słoma, może jakaś brudna szmata i przede wszystkim dużo miejsca. Czasami to co nazywa się powszechnie budą to zbite z desek „pudła”. Tylko przy eleganckich domach można znaleźć lepsze budy, z prawdziwego zdarzenia.
Łańcuchy
Oczywiście są, bo za ich brak jest kara. Coraz więcej jest łańcuchów dłuższych, „przepisowych”, ale co z tego, jak przymarzają do psich szyi w zimie, wcinają się w skórę, psy mają rany, zwłaszcza zimą, nie tylko od łańcuchów, czy obroży, ale też z powodu odmrożenia. Czy nie lepiej, by pobiegały sobie luzem? No tak, ale… przecież atakują, wpadają pod samochody,...
Jedzenie
Pożywieniem psa jest przede wszystkim… chleb, suchy chleb. Dodatkiem jest słonina. W lepszej wersji wywar z kości (wraz z nimi) – często z kurczaka, bo taniej. Gdy zapytałam jednego z sąsiadów co robi z tym chlebem dla psa, odpowiedział, że robi z tego rosół. Zapytałam jak go robi, bo przecież nie gotuje. Otóż rosół dla psa to zalany suchy chleb wodą. No i można dodać smalcu.
Ludzie z miasta, jakbyście widzieli, jak te psy biegną szczęśliwe, gdy złapią w zęby „lepszą” kromkę chleba?
Choroby
Zwierząt się raczej nie leczy. To przypadłość (fanaberia) tylko niektórych właścicieli. Leki da psa? Dziwactwo. Gotowanie dla psa? Co jeszcze! To cytaty, nie moje wnioski. To samo dotyczy kotów. Szczepienia to też zbędne zabiegi, ale weterynarz jeździ po wsi i szczepi przeciw wściekliźnie. Straszenie karą za brak szczepienia jest dosyć skuteczne.
Rozmnażanie
Tutaj może zaskoczę wielu, ale coraz więcej jest sterylizowanych zwierząt. Jednak to wciąż niewiele, jeśli spojrzeć na sprawę całościowo. Kiedyś jedna z sąsiadek zapytała mnie co zrobić, żeby jej kotka nie miała młodych, bo na razie zamyka ją w stodole… Słyszała, że trzeba iść do weterynarza po jakieś tabletki. Wyjaśniłam jak umiałam, ale czy poszła … wątpię.
Częściej sterylizuje się psy. Jednak i tutaj problem istnieje. Byłam świadkiem rozmowy w autobusie starszej ani, która bardzo chwaliła swoje dwie suczki (suczki to zresztą mama i córka), psy ją odprowadzają, czekają na nią, opowiadała jak przegoniły lisa – była zachwycona. Psinki to małe, długowłose kundelki. Widziałam je, jak za nią biegły. Skołtunione – rzecz jasna, jedna z wybitym okiem, czyli norma. Ale młode mają regularnie. Na dodatek pani po opowieściach zachwalających pieski dodała, że psina ma się oszczenić i schowała się w takim trudno dostępnym miejscu, pod schodami – i trudno jej teraz będzie te młode „zlikwidować”.
Sprawa „likwidacji” kotów to wciąż normalność. Jak ktoś nie wie jak podejść do sprawy, to każdy pan chętnie problem rozwiąże.
Skórki na targu
Los kotów jest chyba jeszcze gorszy niż psów, bo na nie to już w ogóle nie zwraca się uwagi i przegania je z miejsca na miejsce (w końcu nie pogryzą), „bo jak nasikają to śmierdzi”. Kotów do domu się nie wpuszcza. Kotom podaje się odpadki z obiadu. Co roku jesienią giną koty w okolicy. Zresztą nie tylko tu, jak się dowiedziałam, tak jest w wielu miejscowościach. A na pobliskich targach można kupić skórki kotów, bo to dobre na reumatyzm, podobno niektórzy robią z nich nawet futerka. Nie wiem czy to prawda, bo nie widziałam takiej skórki, nie chodzę na targ, nie szukam takiego towaru. Historie te słyszałam jednak od wielu osób i to nie raz. A kilka tygodni temu zaginęła kotka, ufna, od lat przychodziła rano domagając się jedzenia. Ale wiosną zginęło kilka psów. Przynajmniej ktoś ich szukał.
Wnioski
Obraz, który przedstawiłam jest przygnębiający. Na początku napisałam, że świadomość jednak rośnie. Więc jak to w końcu jest. Czy aż tak źle? Bywało gorzej. Oczywiście tam gdzie ludzie mają lepszą pozycję społeczną, są lepiej wykształceni, żyją na chociaż średnim poziomie, to i zwierzęta mają lepiej. Jednak większość ludzi na wsi nie ma ani wykształcenia, ani wielkich dochodów. Deklarują że lubią zwierzęta, co widać w gestach: pogłaszczą, dadzą jeść, pamiętają o nich, lubią się nimi pochwalić. To są te zmiany. Reszta wciąż leży poza ich rozumowaniem porządku świata.
Tu gdzie mieszkam, nie ma obrońców zwierząt, nikt nie wie dlaczego pies szczeka tak a nie inaczej, dlaczego wyje, co chce powiedzieć. Problemem jest agresja ludzi, alkoholizm, zacofanie. Tutaj za zwierzakiem można czymś rzucić, przegnać go, nie ma nikogo komu można by powiedzieć, że tam dzieje się źle, bo to tylko pies… a o kotach nawet się nie mówi. Nikt nie zainterweniuje.
Dołączam zdjęciach moich maluchów uratowanych i ich wspanialej mamy, jak widać wchodzą do domu, a nawet opanowały kuchenny stół:
Mama Kicia i jej córki: Piąta, Lalunia, Dzikus (to miał być Kocurek), Rysia. Jeden w rodzinie chłopiec pojechał już dawno do nowego domu, nazwano go Marcelek. Dziewczyny zostały, bo nikt ich nie chciał…