Cygan i Jenny adoptowani
2017-05-22 09:56:56
Do niektórych pewnie doszły już słuchy o adopcji roku - nie chcieliśmy zapeszać, ale już możemy oficjalnie potwierdzić: Cygan i Jenny pojechali w piątek razem do nowego domu!
Dlaczego nas tak to cieszy i dlaczego jest takie niezwykłe?
Bo te dwa psy spędziły w naszym schronisku osiem lat. Po każdym z nich - chociaż na różne sposoby - widać, że wiele przeszły. Najwięcej wiemy o Cyganie - potrącony przez samochód, pozostawiony w agonii przez właściciela, który później koniec próbował nieumiejętnie przyśpieszyć... (Historię Cygana można poznać tutaj.)
Jenny natomiast trafiła do nas jako roczny pies, ale nie udało się jej przekonać do ludzi: schronisko było dla niej bardzo trudnym środowiskiem. Będąc dość dużym psem, zza krat obszczekującym każdego, kto się pojawił w polu widzenia, miała niewielkie szanse na adopcję.
Te dwa nieszczęsne psiaki trafiły do jednego kojca, zżyły się i trudno im było znieść rozłąkę choćby na kilka dni (szczególnie Jenny).
Opieki nad tą dwójką podjęła się wolontariuszka, Karina. Co tydzień odwiedzała, fotografowała, czesała, głaskała, wyprowadzała na spacery. Rozsyłała w świat apel o adopcję dla Cygana i Jenny. Wydawało się, że bezowocnie.
10 maja dzwoni telefon: "Dzień dobry, dotarła do mnie wiadomość, że Cygan jest nadal w schronisku. Pamiętam jego historię sprzed lat. Możliwe, że mam dla niego dom..."
Rozmowy trwały jeszcze jakiś czas, ale w końcu zapadła decyzja: do nowego domu pojadą razem Cygan i Jenny. Miejsce to jest daleko, bo prawie 300 km od Rzeszowa, więc właściwie dobrze, że to schronisko zapewniło transport: chcieliśmy się upewnić, że opis pasował do rzeczywistości.
W piątek 19 maja 2017 r. Cygan i Jenny po raz ostatni przespacerowali się po okolicach schroniska i wyruszyli w kilku godzinną podróż, która zakończyła się w cudownym zakątku Polski, który one od tej pory będą traktować jak swój dom.
Zarówno miejsce jak i nowa opiekunka nie rozczarowali i ze spokojem w sercu zostawiłyśmy tam te dwa, ciężko doświadczone przez los psiaki.
Dlaczego nas tak to cieszy i dlaczego jest takie niezwykłe?
Bo te dwa psy spędziły w naszym schronisku osiem lat. Po każdym z nich - chociaż na różne sposoby - widać, że wiele przeszły. Najwięcej wiemy o Cyganie - potrącony przez samochód, pozostawiony w agonii przez właściciela, który później koniec próbował nieumiejętnie przyśpieszyć... (Historię Cygana można poznać tutaj.)
Jenny natomiast trafiła do nas jako roczny pies, ale nie udało się jej przekonać do ludzi: schronisko było dla niej bardzo trudnym środowiskiem. Będąc dość dużym psem, zza krat obszczekującym każdego, kto się pojawił w polu widzenia, miała niewielkie szanse na adopcję.
Te dwa nieszczęsne psiaki trafiły do jednego kojca, zżyły się i trudno im było znieść rozłąkę choćby na kilka dni (szczególnie Jenny).
Opieki nad tą dwójką podjęła się wolontariuszka, Karina. Co tydzień odwiedzała, fotografowała, czesała, głaskała, wyprowadzała na spacery. Rozsyłała w świat apel o adopcję dla Cygana i Jenny. Wydawało się, że bezowocnie.
10 maja dzwoni telefon: "Dzień dobry, dotarła do mnie wiadomość, że Cygan jest nadal w schronisku. Pamiętam jego historię sprzed lat. Możliwe, że mam dla niego dom..."
Rozmowy trwały jeszcze jakiś czas, ale w końcu zapadła decyzja: do nowego domu pojadą razem Cygan i Jenny. Miejsce to jest daleko, bo prawie 300 km od Rzeszowa, więc właściwie dobrze, że to schronisko zapewniło transport: chcieliśmy się upewnić, że opis pasował do rzeczywistości.
W piątek 19 maja 2017 r. Cygan i Jenny po raz ostatni przespacerowali się po okolicach schroniska i wyruszyli w kilku godzinną podróż, która zakończyła się w cudownym zakątku Polski, który one od tej pory będą traktować jak swój dom.
Zarówno miejsce jak i nowa opiekunka nie rozczarowali i ze spokojem w sercu zostawiłyśmy tam te dwa, ciężko doświadczone przez los psiaki.
Czytano: 1134 razy
posłuchaj piosenki "Pieskie serce"
Imieniny obchodzą: