Na końcu drogi, gdzie asfalt dawno się skończył, a przejezdna leśna droga zmienia się w wydreptawną ścieżkę stoi stary, opuszczony dom. Do domu doprowadził dźwięk psiego szczekania, rozlegający się głośno w panującej ciszy tego leśnego bezdroża. Aż trudno uwierzyć, że to Rzeszów...
W domu od kilku tygodni nikt nie mieszka. Poznikało najpierw młodsze pokolenie, później to najstarsze. Zapomniano o zwierzętach. Na szczęście sąsiedzi zainteresowali się losem psa i kota, o których wiedzieli, że tu żyją. Gdy podeszli, do drzwi, z wewnątrz chałupy, podczołgał się pies - nie miał sił ustać na nogach. Zaczęli zwierzęta dokarmiać, ale mają własne, które bronią swojego terenu, więc skontaktowali się ze schroniskiem z prośbą o pomoc.
Pies szybko przezwyciężył swoje obawy wobec nowo przybyłych obcych i pozwolił się głaskać, ufnie wtulając głowę w dłonie. Święta spędzi już bezpieczny, z pełną miską w schronisku.
Pies ma na imię Pituś, kot nie dał do siebie podejść i pozostaje bezimienny, ale będziemy monitorować jego sytuację.