Przypadek, a może św. Franciszek sprawił, że w następnym dniu była słoneczna pogoda i letnicy postanowili odwiedzić swój domek letniskowy.  Od gospodarza usłyszeli o tej psiej tragedii dowiadując się zarazem, że szczeniaki od dwóch ni nie jadły.  Chcieli bardzo pomóc…, ale jak? Telefonowali …, pytali…, szukali pomocy… i tak w końcu dotarli do schroniska  „Kundelek” w Rzeszowie.

Co jak co, ale schronisko zawsze jest wyposażone w tzw. „zestaw oseskowy”, w którym  znajduje się mleko w proszku i buteleczki z różnymi wielkościowo smoczkami. Pierwszy posiłek nie poszedł im łatwo,  natomiast następne już  normalnie .Teraz będą czekać na uśmiech losu , a wraz  z tym na szczęśliwy kąt u nowego pana!